wtorek, 15 września 2015

Sumeryjska tabliczka Wodza Józefa

Zrodlo: http://nowaatlantyda.com/2012/02/07/sumeryjska-tabliczka-wodza-jozefa/

5 października 1877 roku, niedaleko osady Chinook w Montanie, stojący na czele Indian Nez Perce Wódz Józef złożył broń i poddał się amerykańskiej kawalerii. Gdy wódz przebywał w niewoli, skradziono mu zawieszony na szyi woreczek z amuletami. Zawierał on wiele symbolicznych przedmiotów, ale jeden z nich wywołał szczególne zainteresowanie wśród żołnierzy. Była nim niewielka, wypalona w glinie tabliczka z niezrozumiałymi znakami. Kiedy zapytano Wodza Józefa co to jest, ten odpowiedział, że tabliczka była przekazywana z pokolenia na pokolenie przez wiele generacji i została ona odziedziczona po przodkach. Wódz Józef przypomniał wówczas towarzyszącą tabliczce historię o białym człowieku, który dawno temu pojawił się wśród Indian i nauczył ich wielu rzeczy.

Tabliczkę wodzowi jednak odebrano i została ona wysłana do nowojorskiego muzeum West Point, gdzie po dziś dzień przetrzymuje się ją w magazynie i nie jest wystawiona na widok publiczny. Tabliczkę zbadał na początku XX wieku profesor z Instytutu Orientalnego w Chicago, specjalizujący się w kulturze asyryjskiej – Robert Biggs. Odczytał ją i z tekstu wynikało, że jest ona rachunkiem za przeznaczoną na ofiarę owcę, mającą uczcić kapłankę Enmahgalannę, służącą bogu Księżyca Nanna. Bóg Nanna był czczony w starożytności w południowej części dzisiejszego Iraku a jego najsłynniejszą świątynią był wielki ziggurat w Ur. Zbudowany z cegły ziggurat można podziwiać do dziś.

Profesor Biggs uznał, że tabliczka Wodza Józefa jest autentycznie sumeryjska i pochodzi z 2042 r. p.n.e. Ciekawie łączy się to z innym faktem, który określa zawartość indiańskich woreczków z amuletami jako przedmioty mające przypominać wojownikom ich dom i skąd się wywodzą. Czyżby więc praprzodkowie Wodza Józefa wywodzili się z Mezopotamii?


Niektórzy naukowcy, którzy zetknęli się z tabliczką Wodza Józefa sugerowali, że jest to zwykłe oszustwo albo podróbka. Jednak okoliczności w jakich ją odnaleziono i liczba świadków, którzy na własne oczy oglądali zawartość woreczka temu przeczą. Pismo klinowe rozszyfrowano dopiero w 1846 roku. Upłynęło więc niewiele lat od tego momentu aż do pojmania Wodza Józefa. Jeśli więc miałoby być to oszustwo, to oszust musiałby być człowiekiem o unikalnej w tamtych czasach wiedzy na temat kultury sumeryjskiej. Musiałby znać także starożytny język i sposoby jakich używano do tworzenia takiej tabliczki.


Do dziś wielu historyków nie jest w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której starożytni żeglarze mogliby pokonać wielkie obszary wodne i dotrzeć do Ameryki. 34 lata temu Thor Heyerdhal dokonał w Iraku śmiałego eksperymentu. Na podstawie starożytnych rysunków przedstawiających sumeryjskie statki kazał zbudować z lokalnej trzciny kopię jednego z nich. Statek nazwano „Tygrys” i podobnie jak opisane na glinianych tabliczkach starożytne okręty był on w stanie unieść na swoim pokładzie 28 ton towarów. W 1978 roku, Heyerdhal na czele międzynarodowej załogi pokonał na trzcinowym statku Zatokę Perską i dopłynął do Pakistanu, by później rozpocząć żeglugę po Morzu Czerwonym. Panujący jednak w tym rejonie konflikt nie sprzyjał planom Heyerdhala, któremu nie pozwolono wpłynąć do żadnego z okolicznych portów z wyjątkiem Dżibuti. Sfrustrowany odkrywca spalił „Tygrysa”. Pożar przetrwała jedynie część zanurzona w wodzie, która utrzymywała się na jej powierzchni jeszcze następnych 5 miesięcy wskazując, że za pomocą takich statków mieszkańcy Mezopotamii mogli dokonywać dalekich, transoceanicznych podróży i dotrzeć nawet do Ameryki.

Kiedy dyskutowano nad autentycznością sumeryjskiej tabliczki znalezionej u Wodza Józefa, nieoczekiwanie natrafiono na jeszcze jedną – tym razem wykonaną w ołowiu – niedaleko miasta Lexington w Georgii. Leżała ona obok grotu strzały i miała na sobie datę umieszczającą jej powstanie na 2040 roku, czyli była ona mniej więcej w tym samym wieku co tabliczka Wodza Józefa. Tabliczkę tą odnaleziono w 1963 roku, niedaleko rzeki Chatahoochee. Tabliczka informowała, że król Sulgi z Ur przekazał owce i kozy, które miano złożyć w ofierze bogowi Słońca Utu i bogini Lama Lugal po dotarciu do nieznanego lądu. Król Sulgi panował w Sumerze pomiędzy 2029 r. p.n.e. a 1982 p.n.e. Sulgi znany był także z tego, że promował handel i odkrywanie nieznanych lądów. Tak więc jeśli jakiś sumeryjski władca chciał wysłać swoich ludzi za ocean to z pewnością mógł to być Sulgi. Ołowianą tabliczkę wciąż można zobaczyć w La Grange College w Georgii.

Nie była to ostatnia sumeryjska tabliczka z pismem klinowym znaleziona w Ameryce Północnej. Kolekcjoner grotów indiańskich strzał przeszukując teren nieopodal Quaker City w stanie Ohio, natrafił na kolejną, którą przekazał profesorowi Cornell University – Davidowi Owenowi. Po odczytaniu okazało się, że tabliczka pochodzi z 2030 r. p.n.e. i wykonano ją w mieście Karzida – drugim co do ważności w kulcie boga Księżyca Nanna. Profesor Owen zbagatelizował jednak to znalezisko i uznał, że na pewno zostało współcześnie przywiezione do USA i po prostu wyrzucone przez jakiegoś kolekcjonera. Owen nie przedstawił jednak żadnego dowodu na poparcie swojego wniosku. Mimo to nawet tak radykalna opinia na temat znalezionych w Ameryce tabliczek z pismem klinowym nie pasuje do tabliczki Wodza Józefa, której autentyczność nie podlega wątpliwości a możliwość jej podrzucenia przez żartownisia jest bardziej nierealna niż ewentualna podróż sumeryjskich statków do Ameryki. I z tej perspektywy takiej podróży nie da się wykluczyć, zwłaszcza że w Mezoameryce odkryto kolejne ślady sumeryjskich odwiedzin.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz