niedziela, 27 grudnia 2015

Szmaragdowe tablice Thotha

Zrodlo:  http://sisi.salon24.pl/97739,szmaragdowe-tablice-thotha-tablica-1-historia-thotha

Tablica 1

JA, THOTH, Atlantyder, mistrz tajeminic,
kronikarz, potężny król, czarnoksiężnik,
żyjący z pokolenia na pokolenie,
mający przejść do labiryntu Amenti,
spisał by prowadzić
tych którzy podążą,
niniejsze kroniki potężnej mądrości Wielkiej Atlantydy.

W wielkim mieście KEOR na wyspie UNDAL,
w odległej przeszłości, rozpocząłem obecne wcielenie.
Nie jak zwykli ludzie obecnej epoki
potężni z Atlantydy żyli i umierali,
lecz raczej wiek po wieku odnawiali
swoje życie w labiryncie Amenti gdzie rzeka życia
wiecznie naprzód płynie

Sto razy dziesięć
zstępowałem mroczną drogą prowadzącą do światłości,
i tyle też razy wstępowałem z
ciemności w światło które odnawiało moją siłę i moc.

Teraz schodzę w czas,
i mężowie z KHEM [starożytnego Egiptu]
nie będą znali mnie już więcej.

Ale w czasie, który się jeszcze nie narodził, powstanę znowu,
potężny i mocny, domagając się świadectwa
od tych których opuściłem.

Strzeżcie się wówczas, O, mężowie z KHEM,
jeśli fałszywie zdradzilibyście moje nauczanie,
gdyż strące was z waszych wyniosłych stanów
w ciemność jaskiń z których przybyliście.

Nie zdradźcie moich sekretów
ludziom z północy
ani ludziom z południa
gdyż moje przekleństwo spadnie na was.

Pamiętajcie i dbajcie o moje słowa,
gdyż z pewnością powrócę
i zażądam od was tego czego strzeżecie.
Tak, nawet spoza czasu i
spoza śmierci powrócę,
nagradzając lub karząc tak
jak wy odpłacaliście najbardziej oddanym.

Wielki był mój lud w czasach starożytnych,
wielki poza pojęcie
zwykłych ludzi którzy mnie otaczają;
znający mądrość prastarą,
poszukujący daleko w sercu nieskończoności
wiedzy która należała do młodości Ziemi.

Mądrzy byliśmy mądrością
Dzieci Światła, którzy mieszkali między nami.
Silni byliśmy mocą czerpaną
z wiecznego ognia.

A spośród wszystkich, największym spośród
dzieci człowieczych był mój ojciec, THOTME,
strażnik wielkiej świątyni,
łączem pomiędzy Dziećmi Światła
mieszkającymi w świątyni, a
plemionami ludzi zamieszkującymi dziesięć wysp.

Rzecznik, po Trójcy,
Mieszkańca UNAL,
przemawiającego do królów
głosem któremu muszą być posłuszni.

Wzrosłem tam z dziecka w męskość,
uczony przez ojca starszych tajemnic,
dopóki w tym czasie tam nie wzrosłem w ogniu mądrości,
dopóki nie wybuchnął w spalający płomień.

Niczego nie pragnąłem poza zdobyciem mądrości.
Aż po wielki dzień gdy nadeszło wezwanie od
Mieszkańca Świątyni, że mam być sprowadzony przed niego.
Niewielu bylo pośród dzieci człowieczych
którzy spoglądali na tą potężną twarz i przeżyli,
gdyż nie tacy jak synowie ludzi są
Dzieci Światła gdyż nie rodzą się
w fizycznym ciele.

Wybranym byłem spośród synów ludzkich,
nauczany przez Mieszkańca, by jego
cele mogły się spełnić,
cele jeszcze nie narodzone z łona czasu.

Długie wieki zamieszkiwałem w Świątyni,
ucząc się zawsze i wciąż jeszcze więcej mądrości,
dopóki ja, również, nie zbliżyłem się do światła bijącego
z wielkiego ognia.

Nauczył mnie on, ścieżki do Amenti,
podziemnego świata gdzie wielki król zasiada
na swym tronie mocy.

Głęboko pokłoniłem się w hołdzie przed Władcami Życia
i Władcami Śmierci,
otrzymując w darze Klucz Życia.

Wolny byłem od Labiryntów Amenti,
nie związany przez śmierć z kołem życia.
Daleko do gwiazd podróżowałem, aż
przestrzeń i czas stała się jak nicość.
Wówczas głęboko wychyliwszy czarę mądrości,
Spojrzałem w serca ludzi i tam znalazłem
największe tajemnice i uradowało mnie to.
Gdyż tylko w Poszukiwaniu Prawdy mogła moja Dusza
być uciszona, a wewnętrzny płomień stłumiony.

Z biegiem wieków żyłem,
widząc jak ci dookolą mnie kosztują kielicha
śmierci i powracają znów w świetle życia.

Stopniowo z Królestw Atlantydy odchodziły fale
świadomości które byly jednością ze mną,
zastępowane ledwie nasieniem niższej gwiazdy.

Posłuszne prawu,
słowo mistrza wzrosło w kwiat.
Który zstępując w ciemność zmienił
myśli Atlantyderów,
Aż w końcu w tym gniewie powstał ze swego oddalenia,
Mieszkaniec,
wypowiadając Słowo, wzywając moc.

Głęboko w sercu Ziemi, synowie Amenti usłyszeli,
i słyszą, kierując zmianą kwiatu ognia
który płonie wiecznie, zmieniając i zawracając, używając Słów,
dopóki wielki ogień nie zmienił swojego kierunku.

Na świat spłynęły wówczas wielkie wody,
zatapiając i zalewając,
zmieniając równowagę Ziemi
do chwili gdy tylko Świątynia Światła pozostała
stojąc na wielkiej górze na UNDAL
wciąż wystającą spośród wód;
niektórzy tam byli wciąż żywi,
ocaleni przed naporem tryskających wód.

Wezwał mnie wówczas Mistrz, mówiąc:
Zbierz mych ludzi.
Weź ich dzięki umiejętnościom jakie posiadłeś daleko poza wody,
aż osiągniesz ląd owlosionych barbarzyńców,
zamieszkujących pustynne jaskinie.
Postępuj zgodnie z planem który już znasz.

Zebrałem wówczas mój lud i
wstąpiłem na wielki statek Mistrza.
W górę wzbiliśmy się w poranek.
Ciemna poniżej nas leżała Świątynia.
Nagle wezbrały ponad nią wody.
Usunięta z Ziemi,
aż nadejdzie zapowiedziany czas,
zostala wielka Świątynia.

Szybko lecieliśmy w kierunku slońca poranku,
aż poniżej nas znalazł się ląd dzieci KHEM.
Rozszaleni nadeszli z pałkami i włóczniami,
Podburzeni gniewem, chcieli zgładzić i doszczętnie zniszczyć Synów Atlantydy.

Podnioslem wówczas moją różdżkę i skierowalem strumień drgań,
porażając w bezruchu ich bieg jak kawałki
skał.

Wówczas przemówiłem do nich słowami spokojnymi i pokojowymi,
opowiadając o mocy Atlantydy,
mówiąc, że jesteśmy dziećmi Słońca i jego posłańcami.
Zastraszyłem ich pokazem mojej magicznej-nauki,
aż do mych stóp się płaszczyli, gdy ich uwolnilem.

Długo mieszkaliśmy w ziemi KHEM,
długo i jeszcze raz długo.
Do czasu gdy posłuszni rozkazom Mistrza,
który śpi lecz żyje wiecznie,
Odesłałem od siebie Synów Atlantydy,
rozesłałem ich w wielu kierunkach,
by w łonie czasu mądrość
mogła odrodzić się w jej dzieciach.

Przez długi czas mieszkałem w ziemi KHEM,
czyniąc wielkie dzieła mądrością która była we mnie.
W górę wzrastały do światła wiedzy
dzieci KHEM,
użyźniani deszczami mojej mądrości.

Wysadziłem wtedy ścieżkę do Amenti, tak
bym mógł odzyskać swe moce,
podtrzymujące wiek po wieku Słońce Atlantydy,
strzegące mądrości, zachowujące kroniki.

Wielkich było kilku synów KHEM,
podbijali ludzi dokoła siebie,
wzrastając powoli w sile Duszy.

Teraz na czas odchodzę spomiędzy nich w
ciemny labirynt Amenti,
głęboko w labirynty Ziemi,
przed oblicza Panów mocy,
znów twarzą w twarz z Mieszkańcem.

Wstąpiłem w górę przez wejście, bramę, wrota
prowadzące w dół do Amenti.

Niewielu miałoby odwagę ośmielić się na to,
niewielu przeszło portal do mrocznego Amenti.
Wznioslem, ja, ponad przejściem, potężną piramidę,
używając mocy która pokonała siłę Ziemi.
Głęboko, a nawet głębiej umieściłem ja skupisko mocy, czy komnatę;
od niej wykułem okrągłe przejście
sięgające prawie wielkiego wierzchołka.

Na szczycie umieściłem kryształ,
wysyłający promień w "Czaso-Przestrzeń"
czerpiący energię z etheru,
koncentrując ją na bramie do Amenti.

Pozostale komnaty wybudowalem i pozostawiłem puste - pozorne dla wszystkich,
lecz kryjące w sobie klucze do Amenti.
Ten kto w swej śmiałości zapuści się w mroczne królestwo,
niech wpierw będzie oczyszczony długim postem.

Legnie w kamiennym sarkofagu w mojej komnacie.
Wówczas wyjawię mu wielkie tajemnice.
Prędko podąży tam gdzie go spotkam,
nawet w ciemności Ziemi go spotkam, ja,
Thoth, Pan Mądrości, spotkam go, zatrzymam,
i będę na zawsze z nim bytowal.

Wzniosłem Wielką Piramidę,
wzorowaną na piramidzie siły Ziemi,
wiecznie płonącą, aby ona również,
mogla pozostać poprzez wieki.

W niej, umieściłem moją wiedzę o "Magicznej-Nauce"
żebym mógl być tutaj gdy ponownie powrócę z Amenti,
Tak, gdy śpię w Labiryntach Amenti,
mój Duch wędrujący wolno odrodzi się,
zamieszka wśród ludzi w tej formie lub innej

Emisariuszem Mieszkańca jestem ja na Ziemi,
wypełniając jego polecenia tak by wielu moglo być wzniesionych.
Teraz powrócę do labiryntu Amenti,
pozostawiajac za sobą część mej mądrości.
Zachowajcie ją i trzymajcie się polecenia Mieszkańca:
Wznoście zawsze swe oczy w kierunku światlą.

Z czasem na pewno będziecie jednością z Mistrzem,
pewnym jest, że będziecie jednością z mistrzem,
pewnym jest nawet, że jednością ze wszystkim.

Teraz, Odchodzę od was.
Znacie moją polecenia,
trzymajcie się ich i bądźcie nimi,
a ja będę z wami,
pomagajac wam i prowadząc do Światła.

Teraz przede mną otwiera się portal.
 Zejdę w dół w ciemność nocy.

czwartek, 24 grudnia 2015

Ksiega Welesa

Deseczka 1 (II 1)

Dlaczegoż nie pamiętamy dawnych chwalebnych czasów, zmierzając niewiadomo dokąd. Spoglądamy wstecz i mówimy, że wstydzimy się poznawać obie strony Nawii-Prawii-Jawii i wszystkiego wokół doświadczać i rozumieć.
Oto Darzbog stworzył nam to i tamto – wszystko co istnieje. Światło gwiazd lśni dla nas, i w tej otchłani Darzbog zawiesił ziemię, aby była tak utrzymywana, Oto dusze przodków które świecą nam gwiazdami z Iru.

Ale oto Grecy napadli na Ruś i niegodziwość szerzą w imieniu swych Bogów. A my – mężowie, nie wiemy dokąd biec i co robić. Wszak co zostało przewidziane Darzbogiem w Prawii – jest nam nie widoczne. A w ślad za nią – jak ta oto wojna – Jawia się porusza, i ta tworzy nasze życie. Kiedy odejdziemy – to śmierć. Jawia jest ruchem, tym co stworzone przez Prawię. Nawia – jest przed nią , i po niej – Nawia. A przecież w Prawii istnieje Jawia.

Otrzymaliśmy mądrość o starożytności i dusze pogrążyliśmy w nią. Oto ona, wiedza nasza, jakbyś nie uważał – i tak już coś innego następuje. Oto wszystko wokół nas tworzy siłę Bogów. Widzimy to w sobie, otrzymaliśmy to jako dar Bogów, i na Ich potrzeby. Zatem robić to znaczy podążać za Prawią.

Oto dusze naszych bohaterów spoglądają na nas z Iru. I Żalia płacze tam nad nami i mówi, że lekceważymy Prawię-Nawię-Jawię. Lekceważymy ją i jesteśmy głusi na prawdę. Nie jesteśmy godni być darzbożymi wnukami. Jako że jedynie modląc się do bogów i dusze nasze czyste mając, i ciała, możemy życie otrzymać z praojcami w Bogach, zlewając się w prawdę jedyną! Jakeśmy wnuki Darzboga.

Spójrz, ruski rozumie, jakże wielki jest Rozum Boski! Głoście więc jego chwałę , i temu się poświęcajcie i z Bogami obrócicie się w jedność… Ulotne jest nasze życie i musimy , tak jak nasze kone, pracować, mieszkając z cielętami, owcami i bydłem naszym na ziemiach swoich, od wrogów ratując się, podążać na północ…

Deseczka 2а (II 2а)

Nie ten jest mężem prawym, kto się obmywa i o którym mówią ze jest bogobojny, ale ten u którego w pełni pokrywają się słowa z czynami. Dlatego już w starożytności było powiedziane, abyśmy jak dziadowie nasi dobro tworzyli. I my będziemy orać pola nasze i sławni będziemy.
Takoż i w czasach Zielonosława , Boruś i Ruś porąbana była wrożym ramieniem i szerzyło się zło i niegodziwość. Kniaź nasz był w niemocy. i posłał synów swoich na bitwę, a oni zostali przez wrogów pokonani. Wiecu nie posłuchali i co było postanowione nie przestrzegali. I dlatego zostali pobici i w niewolę pojmani.
Czyż nie takoż dzisiaj powiadamy? Kniaziami są naszymi i nie powinni chodzić na południe aby ziemie zdobywać dla nas… i dzieci naszych. A tam Grecy na nas napadli, jak tylko Boruś od nas się oddzieliła. I była siecz wielka i wiele miesięcy.
Sto razy Ruś się odradzała i sto razy była rozbita od północy do południa. I tak jak praojcowie nasi trzodę prowadzali i byli przez Oriego – ojca do ziemi ruskiej przywiedzieni. I na cierpienia liczne nie zwracali uwagi i rany i zimno. Tak oto dotarli do tego miejsca i osiedli onegdaj na ziemi ruskiej.
I dwakroć ćma czasu minęła, a po tych dwuch ćmach przyszli Waregowie… I ziemię Chazarów, u których byliśmy w poddaństwie, zabrali w swoje ręce.
A jeszcze był naród Ilmerów liczący od stu do dwustu rodów. Naród nasz osiedlił się pośród Ilmerów, jako że przybył do ziemi ruskiej później. A przecież oni braćmi są naszymi i do nas… podobni. Jakże odróżnić jeszcze, przecież nas od zła chronili.
I u nich wiec był nieraz, i to co powiedziane było … na wiecu, to po prawdzie było. A czego na wiecu nie przyjęto, tego być nie miało prawa… Od zgromadzenia do zgromadzenia razem kniaziów wybieraliśmy i tak oto żyliśmy i pomoc im okazując i tak było. My trawy znaliśmy i wiedzieliśmy jak dzbany w ogniskach wypalać, jakoż i oni dobrymi garncarzami byli, jak bydło prowadzać i ziemię orać – wszystko rozumieli… Takoż i nasi ojcowie. I napadł na nas zły ród. I dlatego …

Deseczka 2b (II 2b)

…musieliśmy ukryć się w lasach i żyć tam jako myśliwi i rybacy, aby
uniknąć niebezpieczeństwa. Tak przeżyliśmy ćmę jedną i zaczęliśmy
miasta stawiać i wszędzie wokół paleniska zakładać. A po ćmie drugiej
nastąpił chłód wielki, ruszyliśmy więc na południe gdyż miejsca tam są
zbożorodne. A tam rzymianie nasze bydło brali po cenie, która była
umówiona i słowa dotrzymywali. I powędrowaliśmy na południowy …
zielone trawy i mieliśmy mnóstwo bydła…

Deseczka 3а (II 3а)

Modlimy się do Welesa, Ojca naszego, aby puścił na niebo Konnicę Suriego i aby Suria wkroczył na niebo aby obracać wieczne złote koła. Przecież to słońce nasze, które oświetla nasze domostwa i przed którego obliczem bledną oblicza palenisk domowych. Ogieńkowi temu, Semurgle Bogowi mówimy aby się pojawił i pokazał na niebie i oddał się pracy swej, aż światło stanie się błękitem… Nazywamy go jego imieniem „Ognieboże” i idziemy pracować. I jak co dzień odmówiwszy modlitwę i nasyciwszy ciało posiłkiem idziemy w pole aby podjąć trud nasz. Tak jak nakazali bogowie każdemu mężowi aby pracował na chleb swój.
Jesteśmy wnukami Darzbożymi, ulubieńcami bożymi i boże rodło w prawicy dzierżąc, opiewamy sławę Cudownego i do wieczora pięciokroć Bogów wysławiamy codziennie. Suricę pijemy na znak wdzięczności i obcowania z bogami, którzy w Swarogu istota, takoż piją za nasze szczęście.
Kiedy opiewamy sławę Cudownego, złoty koń Suriego galopuje po niebie. A kiedy wracamy do domu, utrudzeni, rozpalamy ogień i posilamy się jedzeniem. I mówimy Jakaż jest miłość boska do nas i odchodzimy w sen, jako że dzień przeszedł i ciemność nastała.
I jeszcze oddajemy dziesiątą część naszym Ojcom i setną władzy. I tak pozostajemy mili bogom, o ile Bogów sławimy i modlimy się do nich z ciałem obmytym wodą czystą .

piątek, 11 grudnia 2015

Księga Trajana – Dobrogost

Księga Stworzenia

Zanim powstał nasz świat istnieli tylko wszechmocni odwieczni pięciu czystych świateł a wszystko było harmonią. Gdy równowaga uległa zachwianiu odwieczni poczuli smutek i jeden z nich, pierwotny Swrożyc zapadł w sen na pniu świętego kosmicznego drzewa i wyśnił nasz świat.
Korzenie kosmicznego drzewa przenikają wszechświat sięgając do gwiazd, zaś jego pień ukryty jest pod świętą górą gdzie śni pierwotny utrzymując nasz świat w istnieniu.
Wokół niego znajduje się pierwotna świątynia której strzegą wyśnione przez niego dzieci a u stóp góry znajduje się krąg stworzenia. Mówią iż będzie on śnił aż ostatnie z jego dzieci sprowadzi doń odwiecznego by odnowić cykl tworzenia.
Dzieło pierwotnego Swarożyca ucieszyło odwiecznych i pokochali je – jednak nie mogli oni przybywać do stworzonego świata gdyż ich nieograniczona moc zakłóciła by sen Swarożyca unicestwiając jego piękne dzieło. Zobaczyli oni wyśnione dzieci Swarożyca i jak on zaczęli stwarzać sny w tym świecie, by cząstką siebie wcielać się w nie i móc doświadczać go – i tak jest do dziś. Tedy rodzą się ludzie będący snami odwiecznych by wieść ograniczony ludzki żywot.
Dawnymi czasy wielcy Wieszczowie potrafili dostrzec ich światła i ufając swym sercom podążali za nimi by uczyć się ich mądrości, ale dziś nawet kapłani (mędrcy, wieszcze) tego nie potrafią tedy wędrują oni wśród ludzi nierozpoznani.
Ci którzy podążali za odwiecznymi stawali się czystymi potężnymi duchami a gdy ich moc i mądrość dojrzewała opuszczali sen Swarożyca wracając do światła, albowiem potężne dobre duchy nie mogą przebywać w tym świecie by nie zakłócać snu odwiecznego – stąd można tu spotkać jedynie dobre duchy, które nam zmierzającym ku światłości są nauczycielami i opiekunami a które czcimy w świętych miejscach, oraz Bogów będących światłem oświetlającym nasze serca prowadzący nas ku światłu.
Pozostali to nędzne, okaleczone w swym szaleństwie, upadłe, zagubione i błądzące szalone duchy nie potrafiące zmierzać ku światłości – przyczyny nieszczęść – oraz ludzie jak i inne stworzenia tego świata wyśnione przez pierwotnego Swarożyca.


Księga Dziejów


Gdy pierwotny Swarożyc wyśnił świat był on piękny i pozostawał w równowadze. Stworzył tez ludzi by ci radowali się, byli szczęśliwi i wzrastali krocząc na drodze ku światłu zgodnie z Jego zamysłem. Wówczas pojawili się Bogowie by ludzi uczyć, opiekować się nimi i prowadzić ich ku światłu. Pojawiły się też dobre potężne duchy by ludziom pomagać.
Ludzie żyli szczęśliwi w tym pięknym świecie. Krocząc drogą prawości troszczyli się o siebie i wszystko co żyje i wzrastali w mądrość. Były to szczęśliwe dni i radował się Śniący, radowali się Bogowie i dobre duchy.
Aż nadszedł czas, że ludzie stali się potężni i mądrzy jak duchy światła. Jesteśmy potężni – mówili. Mamy mądrość i przerastamy wszelkie stworzenie, które powinno nam służyć. Nie potrzebujemy już Dobrych Duchów by nas strzegły i radziły nam, one również powinny nam Służyć.
Zmartwiły się Dobre Duchy i zapytały Bogów cóż mamy czynić, Ci których uczyliśmy już nas nie potrzebują, stali się potężni i pyszni nie chcą kroczyć już drogą dobra lecz drogą swojej pychy. Dobrzy Bogowie odrzekli – kruszy się harmonia świata przez pychę ludzi. Ludzie się podzielili oszołomieni swą potęgą już nieliczni proszą nas o radę jak kroczyć ku światłości, ale póki choć jeden człowiek idzie chce ku niej zmierzać, musimy pomagać wracajcie więc do tych co was potrzebują Dobre Duchy i opiekujcie się nimi najlepiej jak potraficie. I wróciły duchy by pomagać tym którzy mieli czyste serca zaś omamieni pychą szydzili z nich mówiąc – spójrzcie na nas jacy jesteśmy potężni słuchajcie nas a nie Duchów.
I nadszedł czas, że pyszni ludzie w swej potędze zwrócili się przeciwko sobie by dowieść kto potężniejszy i zadrżałświat i wtedy ludzie pojęli, że sprowadzili na siebie zagładę. Cóż uczyniliśmy – krzyczeli. Jak powstrzymać to cośmy uczynili? Gdzie odeszli Bogowie i dobre duchy co miały nas chronić. Gdzie kapłani rozmawiający z Bogami? Odszukajmy odwiecznego i błagajmy o ratunek by ugasił ogień, który roznieciliśmy w swojej pysze.
Nie było jednak już wielkich kapłanów rozmawiających z Bogami, nie było wieszczów, którzy wskazali by odwiecznego i tak ludzi zgładziła ich pycha. Z pożogi, którą wznieciła pycha Dobre Duchy i Bogowie ocalili tylko tych, którzy kroczyli ścieżką światła i zaczął się nowy świat. Ludzie mówili zapamiętamy do czego prowadzi pycha i będziemy podążali ścieżką dobra i znów świat się odrodził i stał się piękny a wszyscy żyli w radości i bogowie im błogosławili. Kiedy zaś ludzie znów urośli w potęgę zapomnieli o swoim przyrzeczeniu i tak historia powtarza się raz po raz od stworzenia i tak będzie dopóki nie okiełznają się, dopóki nie dopełni się sen jego stwórcy by wyśniony świat stał się świetlistym światem – tak prawią mędrcy.
Gdy świat ostatni raz legł w pożodze sprowadzonej przez pychę nasi przodkowie przetrwali wierni naukom Bogów i dzieciom Swarożyca, którzy pośród nich żyli. Zebrali się wtedy na wielkim wiecu i jęli radzić co dalej czynić.
Jedni mówili zostańmy w naszych świętych grodach pełnych cudów, zachowajmy mądrość naszych przodków i nauki Bogów, niech duchy będą z nami a z ich pomocą ochronimy się przed nadciągającą zimą, którą ściągnęli ci, którzy poszli drogą pychy i zniszczenia.
Inni mówili – odejdźmy za słońcem – bojąc się zimy a jeszcze inni mówili – podążmy do świętej ziemi gdzie mieszkają Bogowie i dobre duchy. A gdy tam lody się cofną zamieszkajmy tam aby słuchać ich nauk odrzucając potęgę i mądrość, która ściągnęła zagładę.
Nie mogąc osiągnąć porozumienia podzielili się tedy na trzy ludy i każdy postąpił jak chciał. Nasi dziadowie wyruszyli w kierunku świętej ziemi gdy lody zaczęły się cofać by pod opieką dobrych Bogów zmierzać ku światłości.
Gdy przybyli do świętej ziemi, która stała się ich domem, pokłonili się przed duchami światłości a te przywitały ich z radością by opiekować się nimi i wskazywać drogę, odnaleźli też Bogów i żyli w harmonii i szczęściu wzrastając przez wieki. Potem niektórzy z nich ruszyli na południe by dzielić się wiedzą z innymi ludami, które przetrwały popadając w barbarzyństwo. A kiedy te ludy wzrosły w siłę zapomniały o naukach Bogów i zrodziło się tam zło. Zaczęły walczyć ze sobą i krzywdzić się aż w końcu zwróciły się przeciwko naszym przodkom. Wówczas nasi dziadowie chwycili za broń by stawić im opór i nastał czas wojen.
Gdy nasi dziadowie pobili najeźdźców pojęli iż odeszli od nauk Bogów i zapłakali a wówczas pojawił się światły mąż i przypomniał dobre nauki stając się naszym pierwszym świętym królem, którego dobrze pamiętamy i znów nastał czas szczęścia, radości i mądrości, który trwa tysiąclecie tak jak przepowiedzieli Wieszcze.
Gdy prawość osłabła przed ostatnią królową stanęli pyszni wojowie i rzekli. Wszędy królowie władają dzielni jak my, spragnieni sławy, tako i my pragniemy króla, który powiedzie nas byśmy dowiedli swych przewag. Nie jesteśmy już jak dzieci o Wielka Pani, nie potrzebujemy już matczynej opieki o Dobra tedy daj nam króla Najszlachetniejsza.
Z troską spojrzała na nich ostatnia królowa kapłanka i rzekła:
Jeśli taka wasza wola wskażę wam króla, wiedzcie jednak iż gdy mój czas przeminie, przeminie na zawsze czas królowych a rządzić wam będą królowie, których obierzecie na wiecach i będą oni jako i wy, spragnieni przewag nad innymi. Tedy odejdzie czas kiedy żyliśmy równi i radośni w pokoju. Nastanie czas kiedy poznacie co to ucisk i wywyższenie jednych ponad drugich. Nastanie czas bratobójczych wojen, łez i krwi. Królestwo Wenetów rozpadnie się a książęta by dowieść swych przewag nad innymi rozpoczną wieki bratobójczych wojen. Zapomniana zostanie prawość a w końcu i nasza religia odejdzie w niepamięć. Zapomniana zostanie nasza historia a nawet imiona Bogów. Nastanie czas nieprawości i cierpienia, czas kłamstwa i niesprawiedliwości gdzie silni będą uciskać słabych. Nie znajdziesz ani jednego świętego męża słuchającego Bogów ani widzącego rozmawiającego z dobrymi duchami. Z kłamstwa powstaną fałszywi bogowie i kłamstwo zatruje wasze serca.
Wszyscy pogrążą się w kłamstwie, które zamknie im oczy tak, że nikt nie będzie widział nawet duchów światłości, ani nie potrafi z nimi rozmawiać, a umysły ludzi zniszczone kłamstwem, nie znające Bogów zostaną zdane na pastwę miernych złych duchów, które całkowicie nimi zawładną. Ludzie pogrążeni w tchórzostwie, pozbawieni zaufania i wiedzy o świetlistych duchach odrzucą czystą drogę serca, podążając za głosem zrodzonego z nieprawości zła ku zagładzie. Zaczną niszczyć siebie i wszystko wokół a ich umysły pogrążone w szaleństwie ogarnie pycha.
Wierząc iż są ponad wszystkim będą latać jak ptaki, pędzić jak rumaki i pływać jak ryby a wszędzie dokąd pójdą przyniosąśmierć, zniszczenie i bezgraniczne cierpienie wszystkiemu co żyje. Nawet kiedy zobaczą widmo swojej zagłady nie zatrzymają się w swoim szaleństwie przynosząc ostateczną zagładę. Taką cenę zapłacą za swoją pychę.
Kiedy nadejdzie ten straszny czas końca gdy znikną nawet imiona Bogów, jedynie imię najwyższego Peruna jako nadzieja zostanie w umysłach ludzi, ale nie w ich sercach. Jego święte imię przetrwa w pamięci by dawać nadzieję choć nie znajdziesz takiego, kto by pamiętał kim jest Najwyższy, ani co znaczy Jego Imię.
Nawet w tych strasznych czasach będą ludzie prawego serca jaki i ci, którzy zmierzają ku światłości. Będą również pojawiać się sny odwiecznych by żyć pośród nas jako zwykli ludzie – nie będzie już jednak wielkich wieszczów, którzy rozpoznali by ich światła i podążyli za ich naukami. I jak zawsze u kresu czasu pojawi się człowiek będący snem odwiecznego, którego zwą „Władcą Błękitu”. Jak zawsze będzie on wiódł zwykły żywot a nie będzie nikogo, kto mógłby go rozpoznać. Nie będzie nikogo, kto by zrozumiał. Władca Błękitu jak zawsze przypomni czas stworzenia i udzieli nauk by dać nam szansę. Będą nieliczni, którzy dostrzegą Jego dobroć, mądrość i potęgę, ale czy w czasach kłamstwa starczy im odwagi by podążyć za głosem swego serca?
Bogowie przemówią do Władcy Błękitu, ale czy w czasach kłamstwa znajdą się ludzie by go wysłuchać?
Czy znajdą się ludzie by podążyć w kierunku który im wskaże, czy znajdą się ludzie gotowi podążyć za naukami Bogów i powstrzymać pychę pchającą ku nicości?
Śniący Swarożyc w swej dobroci ześle ludziom dar światła przebudzenia jego dzieci by poprzez nie mogli się z nimi połączyć i ocalićświat, zaś władca błękitu powie im jak go użyć, ale czy znajdą się tacy by w swej dobroci skorzystali z tego daru?
Władca Błękitu wskaże krąg przebudzenia mówiąc – to jest dobre, ale ludzie nie zrozumieją i będą mówili: „To broń, użyjmy jej by zniszczyć wrogów”. On im powie to nie jest broń – to jest krąg przebudzenia dzieci Swarożyca jeśli zechcecie za nimi podążyć by odbudować harmonię, ale czy ludzie wyrzekną się swojej pychy by to zrobić? Tego nie wiedzą nawet wieszczowie.
Będzie to czas gdy ludzie dokonają ostatecznego wyboru, będą mogli odrzucić pychę i butę oraz podążyć za swoim sercem opowiadając się po stronie dobra, lub nie robiąc nic stanąć po stronie zła do ostatniej bitwy.
I zrodzi się wówczas dziecię Wielkiego Króla, którego wszyscy pamiętamy i po ostatniej bitwie przypomni nauki Bogów a Ci którzy ocaleją podążą za nim by znów powróciły czasy prawości, radości i pokoju gdzie nikt nie wywyższa się nad innych a wszyscy troszczą się o siebie i o wszystko co żyje. Wówczas wypełni się sen odwiecznego Swarożyca a wszystko będzie wzrastać ku światłu.


Księga Bogów

Mówią iż Bogowie są odwieczni jak pierwotny Swarożyc Stwórca, że są tej samej natury co Śniący, sąświatłem przenikającym stworzenie, które czcimy w każdym ziarnku stworzenia jak i w naszych sercach a światło to zwiemy Jesse (istność, osnowa życia, rzeczywistości, „to co naprawdę jest”).
Tedy wszystko co istnieje przenika Jessie, który jest życiem i siłą wszystkiego co istnieje, jest życiem każdego źdźbła trawy i duchem każdego kamyka, jemu oddajemy w ciszy cześć i skłaniamy się przed każdą cząstką stworzenia, pierwotnego ducha, mocy nie mającej formy a a manifestującej się w każdej formie, który jest zarazem czystym światłem Trójjasnego Peruna, Ojca Bogów, który jest mnogi a jedyny, który jest Pierwotnym Swraożycem (Płomieniem) ukazującym się na wiele sposobów (jako wielu Swrożyców różnych a zarazem jednakich).
To on jako pierwotny Trygław ukazał swoje trzy twarze: Białą, Niebieską i Czerwoną z których zrodziło się trzech Bogów z których każdy ukazał pięć swoich przejawień, którym oddajemy najwyższą cześć. To oni wraz z niezliczonym orszakiem Cudownych Bogów i Bogiń wypełniają przestrzeń Niebios i manifestują się w świętych miejscach udzielając nam opieki, błogosławieństw i wsparcia oraz przemawiają do nas by obdarzać nas mądrością, budzić w nas zrozumienie i wskazywać nam drogę. To dzięki swej dobroci Bogowie inspirują potężne duchy światłości manifestujące się w tysiącach świętych miejsc naszej błogosławionej krainy by chronić nas, pomagać i prowadzić napełniając nasze serca dobrocią, radością i szczęściem.
To oni są odwiecznymi stwarzającymi sny w wielkim śnie, mając naturę wielkiego snu odwiecznego, dlatego i nasze małe sny są święte bo w nich gdy nasze serca są czyste i szczere mogą do nas przemówić w świętych miejscach i obdarzyć nas Swym błogosławieństwem jako czynili naszym przodkom i jak nam czynią. Tylko święci wieszczowie potrafią ich dostrzec swym duchowym okiem tak jako i my postrzegamy duchy Światła będące ich wysłannikami obdarzającymi nas dobrem i mądrością. Niekiedy zaś Bogowie ukazują się tym, których wybiorą przez ich prawość a gdy zechcą rodzą się jako ludzie by obdarzać nas mądrością i dobrem jak powiadają wieszczowie.
Od czasów kiedy przybyliśmy do tej świętej ziemi, która stała się naszym domem i matką karmicielką, żyjemy szczęśliwi radując się z obecności Bogów i Dobrych Duchów Światła, kochających nas opiekunów i nauczycieli. Tak jak nasi ojcowie i dziadowie widzimy ich naszym duchowym wzrokiem i radujemy się z ich dobrej obecności.
Tak jak nauczyli nas dawni wieszczowie przyzywamy ich tajemnymi imionami zawartymi w modlitwach i jak czynią Gęślarze opiewamy historie o nich pod imionami pieśni i opowieści. Wychwalamy ich dary trzecimi imionami, albowiem każdy Bóg ma trzy rodzaje imienia; tajemne prawdziwe imię, którym przywołuje się go tylko w modlitwach, tym którego używa się w pieśniach by się radować i tymi których się używa by o Nich mówić z innymi.
Mówienie o Prawdziwych Bogach ogrzewa nasze serca napełniając je radością i dobrocią budząc w nas mądrość, tak jak czczenie ich biesiadami i radosnymi tańcami, albowiem jesteśmy ich dziećmi i żyjemy szczęśliwi. Choć naszym duchowym wzrokiem widzimy tylko Duchy Światłości, zawsze czujemy obecność Bogów choć zobaczyć możemy Ich tylko w świętych miejscach podczas świętych ceremonii, kiedy nas wybierają jako opiekunowie, jak i w świętych snach gdy odpowiadają na nasze modlitwy. Tylko Wieszcze obcują z Bogami na co dzień jak my z Duchami Światłości i dzięki nim otrzymujemy świętą wiedzę czyniącą nasze życie szczęśliwym i radosnym, albowiem wszystko co dobre, radosne jest święte. Dlatego każdy człowiek kocha Boga, który go wybrał i ten wybór czyni go prawdziwym człowiekiem. Oprócz Wieszczy nikt nie widzi innego oblicza Boga poza Tym, który opiekuje się jego życiem a jednak każdy pojmuje, że wszyscy Dobrzy Bogowie są jednacy i raduje się. Smutny jest los Barbarzyńców nie znających swoich Bogów, my jednak żyjemy szczęśliwi i radośni pod Ich opieką i radujemy się wychwalając Ich i nasze szczęście.
Wszyscy znamy niezliczone opowieści o Prawdziwych Bogach snute przez gęślarzy jak i kapłanów, znamy też opowieści o Świetlistych Duchach jakie snują starsi, ale dopóty będziemy szczęśliwi dopóki Bogowie będą do nas przemawiali. Dlatego strasznym, pełnym cierpienia będzie wieszczony czas gdy nasze dzieci zapomną prawości, świętej wiedzy jak i samych imion Bogów. Straszny będzie czas gdy umysły naszych dzieci spowije mrok kłamstwa tak iż przestaną postrzegać Dobre Duchy i rozumieć swoje sny. Będą błąkać się nieszczęśliwe w mroku nie widząc tego co dobre i piękne pozbawione opieki. Serce się kraje na samą myśl o tych strasznych pełnych nieprawości czasach. Wznośmy więc modły do Bogów i Dobrych Duchów by szybko oczyściły one swoje serca i odzyskały duchowy wzrok aby czasy cierpienia i nieprawości szybko i ostatecznie przeminęły dla naszych nieszczęsnych potomków, by odnaleźli Bogów i oby czasy mroku już na zawsze przeminęły.